Naga broń 33 i 1/3: Ostateczna zniewaga

Naga broń 2 i pół nie spodobała mi się aż tak, jak jedynka. Miałem wrażenie, że była wtórna, a twórcy złapali zadyszkę. Coś chyba było na rzeczy, bo przy trzecim podejściu na krześle reżysera zaszła zmiana. Zamiast Davida Zuckberga reżyserią kierował Peter Segal, co chyba wyszło filmowi na dobre. Ale po kolei…

Tempo, tempo, tempo!

Rozpoczyna się z przytupem, bo na tapetę idzie niezapomniana scena z Nietykalnych. Pamiętacie, gdy Kevin Costner i Sean Connery jako Eliot Ness i Jim Malone zrobili zasadzkę na Ala Capone na schodach dworca? No więc mamy tu powtórkę, ale – wiadomo – z Frankiem Drebinem, więc wszystko wychodzi o wiele bardziej chaotycznie. Nie dziwota, bo Frank musi zmierzyć się z terrorystami, strajkującymi pracownikami poczty, zamachowcem na papieża, a do tego na schodach pojawia się sam Bill Clinton.

Naga broń i lata 70-te
Naga broń i lata 70-te

Ten aspekt tempa szczególnie widać w finale, na uroczystości rozdania nagród filmowych. Gagi i żarty pojawiają się tam tak szybko, że nie ma w zasadzie czasu na oddech, ale ja nie narzekam. Wyczyny Franka na scenie podczas tańca były tym, co dawno temu rozbawiło mnie do bólu brzucha i nie przesadzam. Tym razem też, choć wiedziałem co się stanie, śmiałem się do rozpuku.

Naga broń 33 i 1/3 – Jakieś inne zmiany?

Od samego początku zostaje narzucone spore tempo i wychodzi to filmowi zdecydowanie na dobre. Na szczęście twórcy nie ograniczają się tylko do ilości i częstotliwości gagów, bo zmian jest więcej. Nareszcie dodano coś na kształt rozwoju bohaterów. Jane nie jest tylko damą w opresji, którą dzielny bohater musi uratować, ale jest aktywną uczestniczką wydarzeń. W finale filmu razem z Frankiem wspólnie próbują odnaleźć bombę i uratować Hollywood.

Żeby nie było: Naga broń 33 i 1/3 to dalej pastisz i parodia ogranych schematów, ale przynajmniej są to schematy inne niż w poprzednich częściach. Jane i Frank próbują ułożyć sobie życie, ale pojawia się problem w postaci chęci posiadania dziecka. Przynajmniej ze strony Jane, bo oczywiście Frank nie czuje się na taką zmianę gotowy. Znamy to? Pewnie, że znamy! Co nie zmienia faktu, że w wykonaniu Leslie Nielsena sceny roztrząsania problemy są bardzo zabawne.

Co to za stara raszpla?
Co to za stara raszpla?

W końcu mamy sceny i dialogi, które zapadają w pamięć. Bardzo mi tego brakowało po dwójce, a tutaj jakoś nie było z tym problemów. Przykłady? Proszę bardzo: kojarzycie mema z facepalmem? Albo te wymiany zdań:

– Więzienie zmienia człowieka.

– Jak bardzo?

– Kiedyś byłem biały…

I to:

– Co to za stara raszpla?

– To moja matka!

– Bardzo mi miło panią poznać.

W filmie ciągle pojawiają się schematy, które znamy z poprzednich części, ale na szczęście w ciut innej, zmienionej formie. Są sobowtóry (Billa Clintona i Jana Pawła II), ale nie kręci się wokół nich fabuła. Pojawiają się też żarty z seksu, ale tym razem mam wrażenie, że jest ich mniej w skali filmu, choć są bardziej skupione (w zasadzie tylko w scenie w banku spermy, plus może rewelacja dotycząca Tanyi). Widać zatem, że twórcy poszli po rozum do głowy i postarali się rozwinąć serię, nie powtarzając tego samego po raz trzeci.

Kilka słów o złych aktorach

Nie chcę tu się powtarzać o geniuszu Lesliego Nielsena, o tym już pisałem w poprzednich recenzjach. Warto jednak wspomnieć o dwóch aktorach, którzy występem w Nagiej Broni 33 i 1/3 zostali uhonorowani wątpliwą nagrodą Złotej Maliny.

Naga broń i mem wszech czasów
Naga broń i mem wszech czasów

Nagrodę za najgorszy debiut otrzymała Anna Nicole Smith, co zresztą nie dziwi, bo talentu aktorskiego to ona nie miała. Była postacią – nazwijmy to dyplomatycznie – kontrowersyjną. Króliczek Playboya wychodzący za mąż za milionera u kresu życia… Cóż… Nie mnie w to wnikać, co nie zmienia faktu, że nie rozśmiesza na ekranie. Na plan filmowy trafiła bez przygotowania aktorskiego i w zasadzie tylko po to, żeby ładnie „wyglądać”. Jest drewniana i bez wyrazu, a jedyne co potrafi pokazać, to jakiś dziwny grymas. Według mnie słusznie otrzymała niesławną nagrodę.

Trochę większy problem mam z O. J. Simpsonem, który zgarnął statuetkę za najgorszego aktora drugoplanowego. Miał być głupawym policjantem i taki był na ekranie. Uważam, że nie zasłużył na Złotą Maliną bardziej, niż chociażby George Kennedy jako kapitan Ed Hocken, czy Raye Birk jako Papshmir. Po raz kolejny nie chcę wnikać w prywatne życie sportowca-aktora i jego paskudne zatargi z prawem. Skupiając się tylko na tym, co pokazał jako detektyw Nordberg nie uważam, że był złym aktorem komediowym.

Na koniec

Film z jednej strony ma wspaniały i niestarzejący się, slapstikowy humor. Jednak z drugiej strony po raz kolejny okazuje się, że nawiązania do popkultury sprzed 30 lat dla dzisiejszego odbiorcy mogą być ciut niejasne. Moi synowie nie zaskoczyli, że oglądają sceny jakby żywcem wyjęte z Nietykalnych, Thelmy i Louise, czy Ucieczki z Alcatraz. Chociaż być może to dobry pomysł, żeby z nimi te filmy nadrobić? 😉

Naga broń i ból
Naga broń i ból

Seans był dla mnie wspaniałą rozrywką. Nawet dziś, w roku 2022 śmieszy tak samo, jak wtedy, gdy został po raz pierwszy pokazany na dużym ekranie. Śmiałem się ja, śmiali się moi nastoletni synowie. Zdecydowanie warto odświeżyć sobie Nagą broń.

Naga broń 33 i 1/3: Ostateczna zniewaga
Tagi:            
Avatar photo

Paweł Śmiechowski

Fan dobrej fabuły, z naciskiem na twarde science-fiction. Miłośnik Star Treka i The Expanse, który nie pogardzi klasycznym polskim komiksem, np. Thorgalem. Prywatnie miłośnik melodyjnego rocka i bluesa, co uskutecznia na gitarze.