Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy – finał sezonu 1, recenzja

Z powodów różnych musiałem opóźnić seans i recenzję siódmego, przedostatniego odcinka serialu „Pierścienie Władzy”, za co bardzo przepraszam. Nadgoniłem jednak zaległości, a to oznacza, że jestem już na bieżąco i pozwolę sobie opisać dwa finałowe odcinki za jednym zamachem i wylać moje żale w jednej recenzji. Takie podejście jest też o tyle uzasadnione, że niektóre z wątków kończą się w przedostatnim, a niektóre w ostatnim epizodzie. A niestety nie jest dobrze…

Co tam, panie, w krajach południowych?

Końcówka szóstego odcinka zostawia nas w niepewności co do losów Galadrieli, Númenorczyków i tych z ludzi, którym udało się pokonać siły Adara. Tak… Jasne… Pisząc „niepewności” mam oczywiście na myśli słowa „i tak, wiemy, że najważniejsze postaci przeżyją”. 🙂 I to pomimo tego, że podobna sytuacja pogrążyła Pompeje. 🙂 Bohaterowie błąkają się starając się zebrać w jakimś bezpiecznym miejscu, a jednocześnie okazuje się, że królowa Míriel oślepła.

Pierścienie Władzy: Tuż po zawaleniu się płonącego stropu na postać, o której wiemy, że przeżyje.
Źródło: Amazon Prime

Dość kuriozalną jest scena, w której na Isildura spadają płonące belki z dachu w chacie, w której się schronił. Wszyscy uważają go za zabitego i nawet scenarzyści próbują uwiarygodnić tę farsę. Od momentu zawalenia się dachu Isildur nie jest pokazany do końca sezonu, czyli przez półtora odcinka. Po co? Nie wiem, ale przecież i tak wszyscy wiedzą, że musi przeżyć, bo jest jedną z ważniejszych postaci w późniejszym okresie. Nie lepiej byłoby zaskoczyć widza i zrobić jakąś niespodziankę co do kogoś, o którym nie ma stuprocentowej pewności, że przeżyje?

W każdym razie Galadriela dociera do obozu z niedobitkami Númenorczyków i dogaduje się z królową, że razem powrócą z dużymi siłami do Śródziemia i wspólnie pokonają wrogów. Tylko jakie to miałyby być siły, skoro potęga Númenoru to kilka okrętów? Tego nie wiadomo. Kogo konkretnie chcą pokonać? Saurona, Adara, czy orków? Tego też nie wyjaśniono. Królowa pakuje się z wszystkimi swoimi ocalałymi żołnierzami na jeden okręt i wraca do domu, gdzie dowiaduje się o śmierci ojca.

Pierścienie Władzy: Elendil i Miriel
Źródło: Amazon Prime

Ostatnia scena w tym wątku pokazuje Adara cieszącego się (chyba) ze zdobycia krainy. Kamera pokazuje rzut panoramiczny, a na ekranie widzimy znikający podpis „Kraje Południowe” i zastępujący go napis „Mordor”, przyozdobiony płonącą czcionką. Świetnie. Osobiście jednak nie zachwyciłem się tą rewelacją i zastanawiam się, dla kogo to było przeznaczone. Dla tych, co już znają historię Śródziemia to nie będzie nic odkrywczego, a z kolei ludziom oglądającym sam tylko serial nic ta nazwa nie powie.

Jedyny moment, który jakoś mi się podobał i który chyba miał w sobie pewnego ducha tolkienowskiego, to scena, w które Elendil puszcza wolno konia Isildura. Nie chodzi mi tu o emocje, które temu towarzyszą, a bardziej o realia książkowego Śródziemia, gdzie konie posiadały jakiś honor, czy odnosiły się z szacunkiem do wysłanników Valarów. Po prostu przypomniało mi to scenę, gdzie Gandal dosiadał Cienistogrzywego. W tym przypadku koń tęsknił za Isildurem i to było coś zaskakującego.

Pierścienie Władzy: Adar z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku
Źródło: Amazon Prime

Żeby zakończyć opisywanie tego wątku (który w ogóle nie pojawia się w ostatnim odcinku) napiszę tylko, że Hallbrand, czyli świeżo objawiony król ziem południowych, jest ranny i jedynym ratunkiem jest dla niego oddać się pod opiekę elfów. Galadriela zabiera go do Lindonu…

Krasnoludy i mithril

Zanim o tym, co dzieje się w stolicy krainy elfów, to muszę opisać wątek krasnoludów i Elronda. Już pomijam to, że Elrond obiecał nie wyjawiać swoim pobratymcom tajemnicy krasnoludów, a jednak i tak to zrobił (Celebrimbor i Gil-Galad dowiadują się od niego, że krasnoludy mają kruszec pozwalający wyleczyć chorobę elfów). I że w sumie Elrond ciągle uważa, że jest godny zaufania, a Durin ciągle traktuje go jak przyjaciela, pomimo złamania przysięgi. Pomijam też to, że pomimo posiadania od dawna przez elfów wiedzy o pladze nie zrobiły nic, żeby się ratować. Gil-Galad przyznaje wprost, że wysłał Galadrielę do Valinoru, bo miał nadzieję, że jej wydalenie (i pozbycie się złych emocji jej towarzyszącym) jakoś cofnie chorobę. No dobra… Ale skoro mogli ot tak sobie wysłać Galadrielę do raju, gdzie elfy żyją bez chorób i śmierci, to dlaczego sami nie zapakowali się na statki i tam nie uciekli? Nie wiem i serial tego nie tłumaczy.

Pierścienie Władzy: Durin robi "A kuku!"
Źródło: Amazon Prime

Mniejsza z tym. Gorzej, że zepsuto jedyne, co było w miarę pozytywnym aspektem serialu, czyli relację między Elrondem i Durinem, a nawet samą postać wspomnianego krasnoluda. Chemia i zadziorność, które można było wyczuć miedzy tymi postaciami gdzieś znikła, a zostało tęskne rzucanie spojrzeń. Król krasnoludów nie ufa elfom i nie chce dzielić się mithrilem, co nie podoba się Durinowi juniorowi. Ten postanawia na własną rękę pomóc elfom, za co zostaje ukarany. Ostatnie z nim sceny pokazują jego i Disę knujących jak pozbyć się ojca i przejąć jego tron. Disa wypowiada kwestię, której Durin przytakuje z rzewnym spojrzeniem i łzą w oku, a która zadziwiająco przypomina mi to, co o Jedynym Pierścieniu mówił Gollum:

To wina twojego ojca. Zrobił się stary i podejrzliwy. Zbyt słaby na umyśle. Ma zbyt przyćmiony wzrok, by dostrzec, że (…) to królestwo będzie kiedyś twoje. Durina Czwartego. Nie twojego brata. Nie jakiegoś lorda. Twoje! I moje! Wspólnie będziemy rządzić tą górą i pozostałymi. Mithril należy do nas!

Choćby nie wiem co, to takie słowa kłócą mi się z obrazem postaci, które pokazano mi wcześniej. Według mnie spłaszczono motywację, bo nigdzie nie powiedziano, że Durin miałby przejąć władzę w celu pomocy elfom. Nie. Mowa tylko i wyłącznie o władzy jako takiej oraz o wydobyciu i posiadaniu mirthilu.

Nawiasem rzecz biorąc nie wyjaśniono kompletnie, w jaki sposób mithril miałby pomóc elfom zwalczyć chorobę. Czy wystarczy przebywanie w pobliżu? Jak długo? Czy Elrond, który nosił przy sobie próbkę minerału, jest już uleczony? Czy kurację trzeba powtarzać? Ile mithrilu jest potrzebne elfom? 🙂 Tego nie wiemy, a przecież to odpowiedzi na te pytania definiują niejako to, co powinny zrobić elfy.

Pierścienie władzy: Barlog w poniedziałkowy poranek bez kawy
Źródło: Amazon Prime

Na koniec zostawiam scenę, której naprawdę nie rozumiem. Król blokuje wydobycie mithrilu i do szczeliny w kopalni wrzuca liść. Liść opada wzdłuż złóż, by opaść na samo dno uskoku i… obudzić Balroga. Nie wiem doprawdy, jak delikatny szmer opadającego liścia mógł wkurzyć stwora, a rycie w kopalni powyżej go nie ruszało. 😉 W każdym razie ujawnienie Balroga było według mnie mocno nietrafione. Pokazano go tylko po to, żeby ucieszyć fanów… no chyba, że w drugim sezonie wylezie z dziury, zrobi krasnoludom jesień średniowiecza, a te zostaną zmuszone do zawarcie paktu z elfami „mithril za pomoc w walce”. 🙂 Tylko że nijak ma się to do historii z książek i filmów. Można go było pokazać w ciekawszy i bardziej zaskakujący sposób, bo teraz wszyscy już wiedzą, że nad krasnoludami wisi nieuchronna katastrofa. Niespodzianka została zepsuta.

Pierścienie władzy w „Pierścieniach władzy”

W ostatnim odcinku nareszcie rozwija się wątek tytułowych pierścieni. Paskudnie i wbrew logice, ale się rozwija. 🙂 Galadriela z Halbrandem docierają do elfów, a tam okazuje się, że ów miły jegomość jednak jest Sauronem. Ok, przyznaję, spodziewałem się innego wyjaśnienia kim jest ta postać. Zakładałem, że będzie to jeden z przyszłych Nazgûli. 😉 W każdym razie Sauron manipuluje elfami, a w szczególności Celebrimborem, by te wykuły pierścienie. O mój Boże… Jak bardzo to nie ma sensu…

Pierścienie Władzy: "I Pan powiedział: Wpierw wyjąć musisz świętą Zawleczkę, potem masz zliczyć do trzech, nie mniej, nie więcej. Trzy ma być liczbą, do której liczyć masz i liczbą tą ma być trzy. Do czterech nie wolno ci liczyć, ani do dwóch. Masz tylko policzyć do trzech. Pięć jest wykluczone. Gdy liczba trzy jako trzecia w kolejności osiągnięta zostanie, wówczas rzucić masz Święty Granat Ręczny z Antiochii w kierunku wroga, co naigrawał się z ciebie w polu widzenia twego, a wówczas on kitę odwali. Amen."
Źródło: Amazon Prime

Elfy chcą wykorzystać okruch mithrilu, żeby uleczyć się i ochronić przed chorobą atakującą też drzewa w ich stolicy. Dlaczego nikt poza Galadrielą nie zorientował się, że podpowiedzi Helbranda/Saurona zawsze idealnie trafiają w potrzeby kowali, którzy podobno byli o niebo bardziej od niego zorientowani w swoim fachu? Tego nie wiem, a na ekranie pokazano, że Halbrandowi intrygi zajęły tylko kilka dni. Dlaczego liczba trzech pierścieni jest idealna? Dlaczego jeden i dwa pierścienie to źle, a trzy to równowaga? Jak to jest, że magia i opieka elfów działa na Saurona leczniczo, skoro we wcześniejszych filmach pokazano, że ich wyroby i ich żywność (np. lembasy) są dla sług zła nie do zniesienia? Ale kto by się tam przejmował takimi pytaniami.

Uważam też, że rewelacja, jakoby to Halbrand był Sauronem, nie robi spodziewanego przez twórców wrażenia i jest ciut naciągana. Galadriela znalazła dowód na to, że Halbrand jest Sauronem w starych zwojach z archiwum zawierających rodowód królów południa. Tylko jakoś nie pamięta, że dokładnie w ten sam sposób znalazła dowód na tezę przeciwną, gdy przeglądała rodowody królów w archiwum na Númenorze. Dlaczego rewelacje z jednego źródła anulują informacje z drugiego? Tego nie wiemy.

Pierścienie Władzy: Jam ci jest wróg twój podły!
Źródło: Amazon Prime

Halbrandowi udaje się uciec elfom i w ostatniej z nim scenie widać, jak wjeżdża samotnie do Mordoru. Zastanawiam się, w jaki sposób przejmie władzę, skoro obecnie panuje tam niechętny mu Adar. Pewnie tak po prostu pojawi się przed tronem i powie „Wynocha! Mordor jest mój!„.

A jednak Gandalf

Ostatni z wątków poruszonych w serialu opowiada o pojawieniu się w Śródziemiu Gandalfa (wiedziałem, że to on…) i o tym, co do tego mieli przodkowie Hobbitów. O dziwo rewelacja, jakoby Gandalf pojawił się wśród Harfootów ma według mnie pewne plusy. Według Tokiena elfy kochały wodę i gwiazdy, bo obudziły się przy jeziorze w nocy. Z kolei ludzie pojawili się w Śródziemiu o świcie, więc woleli światło dnia. Wychodzi na to, że pojawienie się kogoś w tym świecie w jakiś tajemniczy sposób wiąże jego los i tęsknotę do tych rzeczy czy istot, które zobaczył jako pierwsze. Więc Gandalf, który jako pierwszych w Śródziemiu widzi Harfootów, a więc naturalnie wiąże z nimi swe uczucia i los, pasuje mi do filozofii tego świata.

Pierścienie Władzy: Przepraszam, gdzie tu można kupić kapelusze dla czarodziejów?
Źródło: Amazon Prime

I na tym kończą się plusy. Teraz marudzenie. Dlaczego Harfootowie żywili do Gandalfa niechęć, skoro robił to, o co go prosili? Chciał uleczyć na ich prośbę jabłoń, ale to niby jego winą było, że jakieś dziecko podeszło zbyt blisko spadających gałęzi? Gandalf był tylko jednym z pięciu mędrców, gdzie są pozostali? Przypłynęli statkiem z Valinoru, podczas gdy on spadał z nieba? Jak to się stało, że trójka kultystów szukających Saurona przez tak długi czas uważała, że znaleźli swojego pana? Dopiero w ostatnim momencie zorientowali się, że istota, której chcieli służyć to nie Sauron, ale Istari? I to pomimo tego, że przez pewien czas z nim rozmawiali. Dlaczego, skoro chcieli mu służyć, go więzili? 😉

O Harfootach nie będę po raz kolejny pisał, bo nic nowego nie da rady o nich powiedzieć. Ciągle są pełne sprzeczności, bo pokazuje się je jako przyjazne i odważne istoty, a jednocześnie zapomina o okrucieństwie, jakie pokazują swoim słabym członkom plemienia.

„Pierścienie Władzy”: czy było warto?

Serial jest słaby pod kątem scenariusza, który niewiele wyjaśnia i jest paskudnie nielogiczny i przewidywalny, bo efektowność wygrywa z logiką. Nie tylko brakuje tu filozofii i realiów oryginału, ale nie znalazłem tu też rozmachu i poczucia wielkości, które towarzyszyło książkom i filmom pełnometrażowym. Przykład? Ogromne siły Númenoru wysłane na pomoc składają się z 300 ludzi na trzech okrętach. A na trzech dlatego, że nie ma czym zastąpić dwóch zatopionych. Númenorczycy potrzebują zaledwie dnia, żeby przybyć na pomoc w „okropnie ważnej bitwie” o niewielką wioskę składającą się z kilku chat. Nie widać życia w tle – większość ujęć skupiona jest na kilku postaciach na pierwszym planie. To wszystko sprawia wrażenie teatralności, jakbym momentami oglądał „Teatr Telewizji” z kilkuosobową obsadą, a nie najdroższy serial w historii streamingu.

Pierścienie Władzy: Ciekawe, czy tytułowe pierścienie to te, czy inne?
Źródło: Amazon Prime

Aktorsko też jest bardzo kiepsko, ale to chyba bardziej problem reżyserii, niż umiejętności samych aktorów. Większość bohaterów przez wszystkie odcinki ma jeden wyraz twarzy i prezentuje jedną emocję. A nawet w momentach, gdy dano możliwość pokazania innego grymasu twarzy, to nijak miało się to do fabuły. Galadriela przez siedem odcinków zagryzała zęby i nie robiła nic innego, ale gdy puściła się na konna przejażdżkę na plaży, to twórcy pozwolili się jej szczerzyć w zwolnionym tempie. Po co? Nie wiem. Nie miało to absolutnie żadnego wpływu na wydarzenie przed i po przejażdżce, a zajęło trochę czasu antenowego.

Jako widz nie czułem emocji, gdy w ostatnich odcinkach wyjawiano kolejne „rewelacje”, jak ujawnienie tożsamości Saurona czy Gandalfa. Zbyt dużo puszczano wcześniej sugestii umożliwiających każde rozwiązanie, by ostateczny efekt zaskakiwał – jakikolwiek on by nie był. Jak już pisałem ostatnio: „Nieznajomy” mógł okazać się zarówno Gandalfem, jak i Sauronem, każda z tych możliwości była prawdopodobna, a więc żadna nie była zaskoczeniem. Ostatecznie okazał się być Gandlafem i zrobiło to na mnie jedynie wrażenie „aha, okej”.

Pierścienie Władzy: I żyli długo, i było im zielono...
Źródło: Amazon Prime

Jedyne plusy, jakie zauważam, to niektóre szerokie ujęcia ładnych krajobrazów i początek relacji między Durinem i Elrondem. Cała reszta to typowy (jakby to powiedział Wookie: „generyczny”) serial osadzony w realiach fantasy.

Czy warto? Według mnie nie. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś o wydarzeniach sprzed przełomu Trzeciej i Czwartej Ery, to zdecydowanie polecam poetycki, choć momentami trudny, Silmarilion. To coś tutaj, to bardzo drogi fanfik.

Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy – finał sezonu 1, recenzja
Avatar photo

Paweł Śmiechowski

Fan dobrej fabuły, z naciskiem na twarde science-fiction. Miłośnik Star Treka i The Expanse, który nie pogardzi klasycznym polskim komiksem, np. Thorgalem. Prywatnie miłośnik melodyjnego rocka i bluesa, co uskutecznia na gitarze.