Uwaga! Artykuł zawiera spoilery do filmu Ambulans.
Pewnie wielu z Was nawet nie słyszało o tym najnowszym filmie Michaela Bay’a – reżysera lubującego się w wybuchach i mającego w swoim dorobku chociażby kultowe Armageddon, Wyspę, dwie części Bad Boys czy serię Transformers. No, chyba, że pilnie śledzicie nasze media społecznościowe, gdzie nawet linkowaliśmy trailer. 😉 Najważniejsze, że Ambulans to średniobudżetowy film akcji o złodziejach, którzy napadli na bank i uciekają policji tytułową karetką pogotowia ratowniczego.
Jako że lubię czasami wieczorem przysiąść do niewymagającego intelektualnych rozkmin akcyjniaka, Ambulans wydawał się dobrą propozycją do nocnego karmienia moich najmłodszych pociech. Tym bardziej, że Michael Bay jest w końcu jednym z mistrzów gatunku niezależnie od tego, czy ostatnie jego produkcje były mniej lub bardziej udane.
Fabuła
Tutaj chyba nikt nie spodziewa się fajerwerków. Były komandos Will Sharp ma problem z ubezpieczeniem zdrowotnym, które nie pokrywa tajemniczej operacji jego żony. Kiedy kończą mu się wszelkie opcje, postanawia zwrócić się po pomoc do swojego przyrodniego brata, Danny’ego. Nie chciał tego robić wcześniej ze względu na szemrane interesy, jakie ów brat prowadzi. Tymczasem dziwnym zbiegiem okoliczności Danny’emy brakuje rąk do pracy przy… napadzie na bank, który zaczyna się za pół godziny. Przyparty do muru główny bohater daje się namówić na ten odważny, aczkolwiek szalony skok, którego uczestnicy na chwilę przed rozpoczęciem akcji nie znają planu. To musiało się udać, prawda?
Oczywiście wszystko się posypało – do obrabianego banku wchodzi przypadkowy policjant z drogówki, za transport rabusiów była odpowiedzialna bezwłosa małpa, która poziomem IQ obraża wszystkie naczelne, a na koniec ten felerny i nadgorliwy glina zostaje jeszcze postrzelony przez Willa, gdy próbowali uciekać z miejsca napadu. Do postrzału przyjechał tytułowy ambulans i tutaj chłopaki Danny i Will poszukali swojej szansy. Warto dodać, że reszta „armii” napadającej na bank została już brutalnie, bezpardonowo i widowiskowo w stylu mistrza Bay’a zlikwidowana.
No i tutaj w zasadzie zaczyna się główna akcja filmu. Karetka ucieka przez ulice Los Angeles, próbując zgubić pościg. Sanitariuszka uprowadzona wraz z pojazdem usiłuje ratować rannego policjanta, który leży na noszach. W zasadzie dostajemy jeden długi pościg pełen strzelanin, karamboli, śmigłowców i niewielu zwrotów akcji. Braci Sharpów ściga policjant, szef jednostki specjalnej, który jeździ w Fiacie 500 wraz z ogromnym psem i to w zasadzie jego jedyny wyróżnik. W połowie filmu natomiast dołącza do niego jakiś tam agent FBI, którego postanowiono wprowadzić do fabuły poprzez scenę u psychoterapeuty – tak ni z gruchy i pietruchy.
Postacie
No właśnie… To jest jeden z głównych problemów Ambulansu. Brak wyrazistych postaci. Główny bohater jest tak bez wyrazu, że aż zęby zgrzytają. Policjant i agent FBI po prostu są i do teraz zastanawiam się dlaczego było ich aż dwóch, bo nie było w zasadzie żadnej chemii między nimi, choć widać, że próbowano tutaj coś w tej kwestii zadziałać. Do tego obaj byli tak bardzo bez charyzmy, że mogłoby ich nie być, a głównych bohaterów mogła ścigać po prostu generyczna policja bez frontmana.
Na tym niestety nie koniec. Dalej mamy Danny’ego granego przez Jake’a Gyllenhaala i tu też coś jest nie tak. Wprawdzie tutaj może nie do końca można powiedzieć o braku wyrazistości, ale dobrze też nie jest. Drugi z braci Sharp to jakiś szaleniec. Czasem racjonalny, czasem kompletnie bez jakiejkolwiek klepki w głowie. Z jednej strony jest irracjonalny i brakuje mu tylko śmieszku szaleńca, z drugiej potrafi logicznie i sensownie myśleć. To wszystko sprawia, że jest niewiarygodny i trudno darzyć go sympatią.
Jedynie postać sanitariuszki Cam się jakoś broni. Czuć tutaj jej strach i walkę o życie. Zarazem rozumiemy jej posunięcia oraz łatwo dostrzegamy odwagę, jaką musi się wykazać. Jest zdeterminowana i zarazem empatyczna, a w tym wszystkim też ludzka. Świetna sceną – o ile nie najlepszą w filmie – jest zoperowanie krwotoku wewnętrznego rannego policjanta. Ratowniczka medyczna przeprowadziła zabieg przy asyście chirurga, który dawał jej instrukcje przez telefon. Tak wiem, nieco absurdalna scena, na dodatek w połowie operacji pada bateria w telefonie, ale biorąc pod uwagę konwencję akcyjniaka, wyszło całkiem dobrze.
Zalety
Wiem, że póki co niewiele dobrego napisałem o Ambulansie. Bo też niewiele zalet ten film posiada. Najważniejszą z nich jest oczywiście widowiskowość. Tutaj mistrz Bay dał znów radę. Wybuchy, pościgi, strzelaniny to jego chleb powszedni i to widać. Warto też pochwalić widowiskowość z tego powodu, że ten efekt udało się osiągnąć przy niskim budżecie. Ambulans powstał za „jedynie” 40 milionów dolarów, czego na ekranie zwyczajnie nie widać i spokojnie byłem gotów pomyśleć, że oglądam blockbustera za ponad sto baniek. Ilość samochodów rozbitych jest porażająca – na dodatek ucierpiał niejeden policyjny Dodge Charger i moje serce płakało. Do tego śmigłowce, pościgi po centrum miasta. Naprawdę krzywdy tutaj nie ma i nie wiem jak udało się spiąć tutaj budżet.
Pozostałe wady
Niestety z plusów to by było na tyle. Główne problemy tego filmu są dwa. Jeden, jak już się pewnie domyślacie, to scenariusz. Ani postacie, ani sama historia nie trzymają się za bardzo kupy. Ale jak to miało się obronić:
– Hej brachu, potrzebuje forsy, oddam ci kiedyś.
– Nie no… nie mam, ale właśnie napadam za 15 minut na bank, może chcesz się dołączyć?
– Nie no weź… albo dobra… jaki jest plan?
– Jakie jest co?
Jak ktokolwiek mógł pomyśleć, że ten film się uda mając chociażby takie wyjście na główny wątek?
Sama koncepcja, aby fabułę osadzić na pokładzie karetki, też jest niezła. Problem w tym, że brakowało tutaj dopracowania. Podkręcić dramaturgię, może jednak trzon fabularny zmienić lub przemyśleć. No bo jakby nie patrzeć jest to film o dwóch bandziorach, którzy postrzelili policjanta, okradli bank i sterroryzowali sanitariuszkę, a teraz uciekają przed policją. Jak widz ma kibicować tym kolesiom, tym bardziej że jeden z nich ma coś ostro z garem? Dlaczego mam trzymać kciuki za przestępców, którzy rozwalają pół miasta? No więc jedynie, komu można kibicować to ratowniczce, ale ona znowu jest nieco z boku historii. Ma momenty, ale nie jest główną postacią. Policjantom kibicować też nie można, bo zostali tak napisani, że się zwyczajnie nie da.
Podsumowanie
Dostaliśmy zatem lekkiego, ale krwawego akcyjniaka – tutaj ciężko się nie zgodzić. Jednak jest on w zasadzie widowiskowy, ale głupi – nawet jak na standardy konwencji. Scenariusza tu prawdopodobnie nie było w ogóle. Michael Bay ma już chyba swoje lata świetności za sobą, bo daleko mu ostatnio do takich Bad Boys, Twierdzy, czy nawet Pearl Harbour. Nie są to genialne filmy, ale zapadają w pamięć i niemal każdy je zna. O Ambulansie, podobnie z resztą jak było z poprzednim 6 Underground, za tydzień zapomnę i jedynie ta recenzja będzie mi przypominała, że bawiłem się na tym filmie dość średnio i raczej nie jest on wart uwagi. A jak chcecie dobry film sensacyjny, to sięgnijcie lepiej po Bullet Train albo film Nikt z Bobem Odenkirkiem.