
Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem tego, jaką pulę seriali science-fiction proponuje ostatnio Apple TV+. Zaczął od bardzo ciekawego See oraz świetnego For All Mankind kilka lat temu. Jest Fundacja Asimowa – pięknie zrealizowana, jednak scenariuszowo sporo jej brakowało (zresztą już niedługo zadebiutuje drugi sezon). Jednak w tym roku wręcz zasypała nas ta platforma nowościami z tego gatunku. Do tej pory przecież dostaliśmy Extrapolations oraz Hello Tomorrow!, które z resztą obejrzałem i opisałem na naszym portalu. Apple na tym nie poprzestał i kolejnym serialem sci-fi w jego repertuarze został Silos, tym razem adaptacja całkiem świeżej książki Hugh Howey’a, której – od razu przyznaję – jeszcze nie miałem okazji przeczytać.
Fabuła
Tradycyjnie zacznę od tego, o czym jest ten serial. Intrygujące zwiastuny, które nie ma co ukrywać w pełni spowodowały, że zainteresowałem się tą produkcją, przedstawiały postapokaliptyczne społeczeństwo żyjące w tytułowym silosie. Na powierzchni Ziemi wciąż nie ma warunków do życia, zatem zamknięta w tej instalacji ludzkość musi być samowystarczalna. Osobiście pierwsze co mi się skojarzyło z tym, co zobaczyłem na zwiastunie, to Seksmisja, tylko bez kwestii segregacji płciowej i oczywiście bardziej na poważnie. Zatem jest sobie społeczność, której każe się wierzyć, że nie można wyjść z bunkra, bo na zewnątrz nie da się żyć. Czy miałem rację?
Tego do końca nie zdradzę, bo postanowiłem być bardzo oszczędny w spoilery w tej recenzji. 🙂 W każdym razie cała fabuła kręci się wokół tego, że jest pewna grupa ludzi, uznawana przez włodarzy silosu za rewolucjonistów lub nawet terrorystów, którzy uważają, że jednak na powierzchni można już swobodnie oddychać, a widok z kamery na zewnątrz silosu na spustoszoną Ziemię to zwykłe kłamstwo. Do tego wszystkiego dochodzi tajemnicze morderstwo mocno powiązane, gdy się głębiej zacznie drążyć, właśnie z ruchem rewolucjonistów.
Wszystko to jest okraszone świetnym postapokaliptycznym klimatem, który wylewa się z ekranu w zasadzie w każdej sekundzie trwania serialu. Nie wchodząc natomiast w szczegóły tego, jak potoczyła się ta historia, to w ciągu 10 odcinków pierwszego sezonu (jest już potwierdzony i drugi) mamy kilkukrotnie też zmianę akcentu, na który stawiają twórcy. Bo na początku mamy spokojne poznanie świata przedstawionego poprzez oczy szeryfa Holstona, który okazuje się później, że wcale nie jest głównym bohaterem tej historii.
W pewnym momencie ów szef policji zajął się wspomnianym morderstwem z pozoru wyglądającym jak samobójstwo i wówczas poznajemy Juliette (w tej roli Rebecca Ferguson), jedną z kluczowych inżynierów, której przyjaciel zostaje zamorodowany, a to właśnie ona twierdziła i miała dowody na to, że było to morderstwo. Od tego momentu perspektywa zmienia się i protagonistką staje się właśnie Julie.
Silos przedstawiony
Ogromnym atutem Silosu jest głębia świata przedstawionego. Z jednej strony sam koncept, choć na pozór wydaje się wtórny, jest interesujący. Z drugiej dbałość o szczegóły powoduje, że staje się on bardzo wiarygodny i organiczny. Jak już się pewnie zorientowaliście osobiście bardzo to cenię w serialach i dlatego tak duże plusy ma u mnie chociażby świetny Expanse.
Przejdźmy jednak do rzeczy. Ludzie z silosu to bardzo prężnie działające społeczeństwo, mimo oczywistych trudności życia w tak niewielkiej społeczności w całkowitym zamknięciu. Nad całością czuwa tak zwany Pakt, który jest swoistą konstytucją, a na straży tego dokumentu czuwa burmistrz oraz cały dział/departament sądowy (judical). Porządku pilnuje, wspomniany już, urząd szeryfa. Od strony technicznej natomiast przestrzegania prawa pilnuje dział IT, który zresztą odpowiedzialny jest za całą elektronikę w schronie. Już na tym etapie widać, że społeczność jest podzielona na swoiste kasty, które często związane są z poziomem (w dół), na którym ludzie mieszkają.
Blisko dolnego końca silosu mieszkają na przykład mechanicy odpowiedziali za utrzymanie najważniejszych systemów takich jak wentylacja i generator energii. Na najwyższych piętrach natomiast rezydują włodarze z burmistrzem i szeryfem na czele. Ogólnie konstrukcję zamieszkuje około 10 tysięcy ludzi rozlokowanych na 144 piętrach. O dziwo nie ma w nim wind. Twórcy kategorycznie zabronili ich montażu i jest to jedna z niewielu informacji na temat konstruktorów tego bunkra, jakimi mieszkańcy dysponują. Przez to aby dostać się z góry na dół tego podziemnego budynku trzeba poświęcić kilka dni na wyprawę.
Sam projekt silosu wydaje się całkiem fajnie przemyślany. Ma cylindryczny kształt z ogromną spiralną klatką schodową po środku jako swoisty rdzeń konstrukcji. Wszystko też wydaje się prężnie działać. Przemyślany jest system recyklingu – czyli jeśli ktoś na przykład umiera, jego mieszkanie jest czyszczone z wszystkich ruchomości i przekazywane do działu odzyskiwania, który ma swoje przyczółki i zsypy na każdym z pięter. Same pomieszczenia mieszkalne otrzymuje się z przydziału w zależności od wielkości rodziny i piastowanego stanowiska. W każdym niemal pomieszczeniu jest usytuowany komputer podłączony do sieci z uroczym retro systemem operacyjnym, który przywodzi na myśl serię gier Fallout, czy serial Loki.
Mógłbym tak jeszcze pisać i pisać na temat tego, jak jest zorganizowane życie w silosie, ale myślę, że już widzicie, jak spójnie jest przedstawiony świat, w którym dzieje się akcja serialu. W zasadzie na każdym kroku, oglądając kolejne odcinki, można wyciągać kolejne smaczki i zagłębiać się wizję tej postapokaliptycznej cywilizacji.
Twarde prawo ale prawo
Bardzo istotnym dla fabuły serialu są prawa panujące w silosie. Wspomniałem już wcześniej o Pakcie, który traktowany jest tutaj niemal z religijnym namaszczeniem i fanatyzmem. W nim zawarte jest chociażby prawo o kontroli urodzeń. W zasadzie jest to całkiem logiczne w tak hermetycznej społeczności. Choć tutaj jest na tyle restrykcyjne, że raczej populacja zmniejsza się, a nie pozostaje na zrównoważonym poziomie, gdyż większość par ma tylko jedno dziecko. W każdym razie wszystkie kobiety mają odgórnie i przymusowo wszczepiany mechaniczny dynks antykoncepcyjny. Dopiero gdy para otrzyma roczne pozwolenie na staranie się o dziecko, oficjalnie zostaje ów dynks usunięty.
Jeśli uważacie to za dość drastyczną metodę kontroli populacji to macie rację, ale jest tego więcej. Bardzo ważną instytucją jest tak zwane czyszczenie, czyli swoista kara śmierci. Prawie każde poważne przewinienie kończy się skazaniem na czyszczenie. Jest to nic innego jak wyście na zewnątrz w skafandrze z bardzo ograniczoną ilością tlenu. Oprócz skafandra osoba dostaje gąbeczkę, którą może przetrzeć wspomnianą już przeze mnie kamerę, która obserwuje bliskie zewnętrzne otoczenie silosu. Na takie czyszczenie można też zgłosić się na ochotnika i zgodnie z Paktem gdy ktoś powie, że chce wyjść, to jest to nieodwołalne. Na dodatek takie czyszczenie jest swoistą rozrywką dla mieszkańców i w zależności jak ważna i znana osoba wychodzi czyścić, to liczba obserwatorów tego wydarzenia jest proporcjonalnie wysoka.
Są to jedynie dwa bardzo wybrzmiewające przykłady Paktu, ale jest tego oczywiście w serialu dużo więcej. Ważne jest, że władza jest tutaj surowa, co poniekąd jest zrozumiałe ze względu na zaistniałe postapokaliptyczne warunki, ale przede wszystkim czuć tutaj autorytaryzm, na który społeczeństwo z konieczności się godzi. Pakt sam nazywa się tak ze względu na porozumienie między władzami Silosu i rewolucjonistami w bardzo zamierzchłych czasach i to on ma uchronić przed kolejnymi rozlewami krwi.
Najciekawsze jest jednak to, że wspomniana władza nawet nie do końca wie dlaczego takie prawo zostało ustanowione, wie jedynie, że ma je przestrzegać. Ludzie w schronie zatracili sporą część swojej wiedzy sprzed silosu. Co więcej wszelkie relikty przeszłości są surowo zabronione i niszczone niczym książki w 451 stopni Fahrenheita. Wprawdzie dział IT umie obsługiwać serwery i sieci komputerowe, ale na przykład nikt nie wie kto zbudował silos i co się stało, że trzeba było go budować. Mieszkańcy nawet nie wiedzą co to gwiazdy na niebie – nazywają te widoczne na nocnym niebie po prostu światełkami.
Postacie
Jak sami widzicie sam świat zarysowany jest co najmniej intrygująco, mnie wręcz wciągnął. Jednak ktoś ten świat musi zapełnić i tu też jest nieźle. Najwięszy zachwyt u mnie wzbudził Tim Robbins, który gra ostatnio wyraźnie mniej, a każda jego kreacja nie pozostaje niezauważona i tu jest podobnie. W Silosie wciela się w Bernarda, szefa działu IT, który zaczął pełnić obowiązki burmistrza zgodnie z literą Paktu. Jest to postać bardzo charyzmatyczna, z autorytetem, a przy okazji od samego początku wiesz, że nie wolno mu ufać.
Gorzej wypada Julie, w którą wciela się Rebecca Ferguson. Tej postaci moim zdaniem bardzo brakuje wyrazu. Nie wiem jaki był koncept na nią w książkowym pierwowzorze, ale w serialu wygląda to bardzo mizernie. Niby jest wybitną panią mechanik, bardzo zakochaną w postaci, którą zamordowano. No i spoko, szkoda że nie bardzo widać to na ekranie. Wprawdzie gdzieś czasem aktorsko Ferguson zabłyśnie w jednej czy dwóch scenach, ale niewiele to zmienia w ogólnym odbiorze postaci, którą gra. Tak jakby brakowało pomysłu na tę bohaterkę.
Jej kompetencji z zakresu inżynierii praktycznie brak. Znów była jedna scena naprawy generatora, ale moim zdaniem scena w żaden sposób nie umocniła jej autorytetu zawodowego. Szkoda, bo po pierwsze musimy ufać temu, co nam serial próbuje wmówić i nie możemy tego naocznie zweryfikować. Po drugie jej zawód nie jest wpleciony w ogóle w fabułę i zastanawiałem się po co nam była cała jej historia, skoro nic później z jej umiejętności nie wynika.
Poza tym postacie, które przewijają się przez ekran, są w miarę ok. Nie leży mi jeszcze jedynie Sims grany przez Commona. Tutaj chyba zabrakło umiejętności aktorskich, bo mając tak charyzmatyczny tembr głosu i takie tło postaci, wyszło dosyć miałko. Natomiast świetnie wypadli szeryfowie. Wspomniany Holston, w którego wcielił się David Olyelowo, bił kompetencjami i autorytetem. Mieszkańcy go poważali i szanowali. Jego zastępca Marnes też wypadł dobrze i był dużo bardziej wiarygodny w odgrywaniu zakochanego niż Julie. Nieźle sprawdzają się też pozostali mechanicy, jak i inni zastępcy szeryfów. W zasadzie każda warstwa, czy też kasta, mieszkańców silosu wypadła całkiem dobrze.
Realizacja
No dobrze, wiemy już sporo dobrego o serialu, pozostaje pytanie jak wygląda on od strony realizacji. O aktorach już nieco wspomniałem i jest dobrze. Świetnie też jest pod względem scenografii. Tytułowy silos jest zbudowany wręcz rewelacyjnie i bardzo wiarygodnie. Wszędzie widać surowe betonowe ściany, spekane od starości. Wszędzie widać erozję i zużycie. Czuć, że wszystko jest tutaj odzyskiwane. W pomieszczeniach mieszkalnych jest ciasno i praktycznie – nawet największe szychy nie mieszkają na salonach. Wszystko tutaj jest konsekwentne i dobrze koresponduje z treścią, jaką przedstawia serial.
Doskonale prezentuje się też muzyka. Dawno nie zwróciła na mnie uwagi w serialu ścieżka dźwiękowa, więc jeśli się to dzieję, znaczy że coś jest na rzeczy. Zarówno motyw główny z czołówki (nomen omen również bardzo dobrej) jak i poszczególne tło scen są przyjemne i chętnie je posłucham w oderwaniu od serialu. Efekty specjalne również stoją na wysoki poziomie, nie rzucają się oczy, nie są nachalne, ale wiadomo że tam są i kiedy trzeba robią robotę – w szczególności w przypadku pejzaży poza silosem.
Na koniec dwie rzeczy co do samego scenariusza. W prawdzie ogólnie historia przedstawiona w Silosie całkiem mi się podoba, to jednak mam zastrzeżenia do tempa całego serialu. Jest ono mocno rwane, głownie przez konwencję, która też zmienia się ze dwa razy na przestrzeni pierwszego sezonu. Najgorzej wypada środkowa część czyli śledztwo, gdzie czuć lekkie przyduszenie akcji. Ogólnie jednak nie ma tragedii i wychodzi tutaj moje czepialstwo. 🙂
Natomiast co jest świetne, to cliffhanger na końcu serii. Nie pamiętam, kiedy widziałem ostatnio tak dobre zakończenie. Ba, w zasadzie nie przepadam za cliffhangerami – w szczególności w nowoczesnych serialach – kiedy wiem, że na następny sezon będzie mi pisane czekać kilka lat. Jednak w tym przypadku nawet mi przypadł on do gustu. Nie dość, że byłem zaskoczony, choć wiedziałem, że coś może być na rzeczy, to czegoś takiego się nie spodziewałem. Brawo!
Podsumowanie
Krótko mówiąc miałem spore oczekiwania po zwiastunach Silosu i w żadnym wypadku się nie zawiodłem. Dostałem całkiem ciekawą historię bardzo dobrze osadzoną w dobrze zaprojektowanym i zaprezentowanym postapokaliptycznym świecie. Jak już wspomniałem: bardzo lubię seriale, w których świat przedstawiony jest złożony, dobrze zaprojektowany i po prostu żywy. Powiem szczerze, że czekam z niecierpliwością wręcz na ciąg dalszy tej historii. Być może nie jest to aż tak mocny tytuł jak The Last of Us, ale jest to kolejny bardzo solidny serial o podobnej tematyce. Silos na tyle mi się spodobał, że prawdopodobnie w oczekiwaniu na sezon drugi sięgnę po pierwowzór książkowy.