Rick And MOrty Logo

Nie chcę być na tyle megalomanem, żeby stwierdzić, że to moja wyłącznie sprawka, ale trudno mi nie odnieść wrażenia, że moje prośby zostały wysłuchane. Nareszcie w tym sezonie oglądam serial Rick i Morty a nie Rick Sanchez Show. Co więcej scenariusz wydaje się bardziej w konwencji szaleństwa i oryginalności, jakie przeważnie oferuje ta rewelacyjna animacja.

Rick i Morty - słynne spaghetti Ricka
Źródło: Adult Swim

Rickowe Spaghetti

Odcinek zaczyna się z jednej strony niewinnie, z drugiej od razu widać, że coś się święci, bo znamy przecież Ricka. O co chodzi? Nasz szalony naukowiec od jakiegoś czasu organizuje dla całej rodziny spaghetti-czwartki. Wszyscy Smithowie wręcz przepadają za tym pysznym sosem bolońskim i cudownym długim makaronem. Rodzinka jest szczęśliwa, że jedzą pyszne danie i razem spędzają czas. No i w tym momencie do akcji wchodzi Morty, który oczywiście musiał podrążyć temat i sprawdzić, skąd Rick bierze kolejną michę spaghetti.

Wiadomo przecież, że Rick nie siedział w swoim garażu i nie pichcił bolońskiego i nie kręcił swojego makaronu. Okazuje się natomiast, że Smithowie w spaghetti-czwartki jedli ludzi, ale wszystko jest w porządku… Szalony naukowiec odkrył bowiem planetę, na której ludzie (na domiar złego wyglądający jak Ziemianie), którzy popełnią samobójstwo zamieniają się od środka w pyszne danie. Dlaczego tylko samobójcy przechodzą tę swoistą i osobliwą transformację? Rick tłumaczy to ogromną produkcją kortyzolu w trakcie takiego rodzaju śmierci.

Następnie Rick i Morty lecą na ten świat, aby Sanchez wyjaśnił cały proces „produkcji” spaghetti swojemu wnukowi – no i mamy obiecaną od końcówki szóstego sezonu przygodę. Mieszkańcy planety oczywiście nie wiedzieli, że to w co zamieniają się ich samobójcy może być dla kogoś pożywieniem. Zatem kiedy Morty w swój subtelny i wyjątkowy sposób wygadał się na pogrzebie, że jadł żegnanego na tej ceremonii nieboszczyka dla całej społeczności był to szok. Co gorsza po powrocie Morty wyznał skąd pochodzi ten pyszny boloński sos reszcie rodziny i spaghetti-czwartki przeszły do historii.

Summer: Zatem Morty popsuł nam wieczorki ze spaghetti? (So Morty ruined Spaghetti night?)

Rick: Zgadza się (Correct)

Rick i Morty - kontakt planety-spaghetti z Mortym
Źródło: Adult Swim

Samobójstwo na skalę przemysłową

Jednak reszta galaktyki nie miała oporów moralnych, aby jeść samobójców z planety-spaghetti. Co więcej rząd tego świata zaczął widzieć w tym niezły interes. To natomiast doprowadziło do upadku społeczeństwa, namawiania do samobójstw i innych wynaturzeń. Od tego momentu jest w odcinku nieco mniej do śmiechu, za to bardziej moralizatorsko i z przesłaniem.

W dość prosty, ale też osobliwy dla siebie sposób Rick i Morty pokazują moralne bolączki takiego stanu rzeczy. Z jednej strony włodarze planety niemal zmuszają swoich mieszkańców do samobójstw. Społeczność międzyplanetarna bierze też sprawy w swoje ręce i chodzą za tubylcami namawiając ich do tego, by się zabili. Mocna rzecz, ale jest to nareszcie ważny temat, który w wybrzmiewa w serialu i który, co więcej, jest moim zdaniem dobrze podany.

Ostatecznie Rick, po silnych błaganiach Morty’ego, który całkiem słusznie czuje się odpowiedzialny za tą ponurą transformację społeczną całej planety, wdraża plan naprawy sytuacji. W jaki sposób to zrobił, tradycyjnie już nie będę zradzał, abyście sami mogli zobaczyć odcinek. Jednak nie mogę nie wspomnieć o tym, że tutaj też miałem że wrażenie że stary dobry Rick i Morty po prostu wrócił. Ba! Nawet scena po napisach końcowych po raz pierwszy w tym sezonie tak bardzo mi się podobała.

Rick i Morty - zderzenie dwóch opcji
Źródło: Adult Swim

Podsumowanie

Co tu dużo mówić. Rick i Morty wreszcie wrócił jako serial, który dobrze znam i lubię. Nareszcie jest to odcinek o dwóch bohaterach z tytułu. W końcu jest przygoda na innych światach. Znów Morty coś skiepścił i trzeba było to naprawiać. Znów Rick robił rzeczy po swojemu, tym razem w przypadku wieczorka spaghetti – mocno mi to na przykład przypominało odcinek o parku rozrywki w ciele menela (1×03 Anatomy Park). Na dodatek odcinek podejmuje bardzo ważny temat i uważam, że omówił go bardzo dobrze.

Nie jest to być może najlepszy odcinek w historii serialu, ale na pewno najlepszy z siódmego sezonu i z pewnością daje nadzieję na to, że ta seria nie jest jeszcze stracona. Mam nadzieję, że kolejne epizody dadzą więcej właśnie tego co definiuje ten serial, czyli bardzo oryginalny pomysł na fabułę oraz świetną interakcję między Rickiem i Mortym. Trzymam kciuki.

Rick i Morty, sezon 7, odcinek 4 – To Właśnie Mortość – recenzja
Tagi:                    
Avatar photo

Łukasz "Wookie" Ludwiczak

Uzależniony od planszówek i science-fiction wszelakiego. Często godzący oba nałogi na raz. Moja wielka piątka to Star Trek, Firefly, Expanse, Battlestar Galactica i Diuna. Na planszy interesują mnie cięższe klimaty a moim numerem jeden jest Eclipse. Członek Stowarzyszenia Klub Fantastyki Druga Era, zapalony kibic Formuły 1.