Boscy (Competencia oficial) – recenzja

Moi znajomi wiedzą, jaki mam gust filmowy. Nie jest tajemnicą, że science-fiction jest mi najbliższe, a ponieważ modne ostatnio kino komiksowe i superbohaterskie można traktować jako odłam fantastyki, więc oczywiście oglądałem to, co ostatnio hurtowo wychodziło. Problem w tym, że poziom MCU leci na łeb na szyję, Marvel totalnie mi już zbrzydł i mam go serdecznie dosyć (She-Hulk…). Na tyle, że ostatnio zacząłem łaskawszym okiem spoglądać na produkcje poważniejsze i dramaty. I tak dochodzimy do hiszpańskojęzycznego filmu Boscy, który wprawdzie nie jest nowością – miał premierę 2 lata temu – ale jakimś cudem znalazł się w polecanych na Amazonie. Oceny niezłe, obsada ciekawa… Dlaczego więc nie spróbować?

Boscy? Ale kto?

Wszystko zaczyna się od pewnego milionera u schyłku życia, który dochodzi do wniosku, że chciałby pozostawić po sobie jakąś spuściznę. Coś swojego imienia, po czym ludzie by go wspominali. Koszt nie gra oczywiście roli. Jednym z pierwszych pomysłów było ufundowanie mostu, ale ostatecznie stanęło na produkcji filmowej – głośnej ekranizacji bestsellerowej, nagrodzonej Noblem powieści, ze znanymi twarzami, reżyserowanego przez wybitnego artystę. Zaczynają się przygotowania.

Boscy: Przygotowania do kręcenia filmu były dość... oryginalne
Źródło: Amazon Prime

Reżyserię oddano w ręce Loli Cuevas (w tej roli zjawiskowa Penélope Cruz). Kobieta jest dość… ekscentryczna, a jej pomysły na przygotowania aktorów do roli powodowały u mnie kolejne opady szczęki. Lola musi prowadzić dwóch bardzo znanych aktorów: Félixa Rivero (Antonio Banderas) i Ivána Torresa (Oscar Martínez). Problem w tym, że panowie pochodzą z dwóch różnych światów i próba współpracy z nimi to jak próba połączenia ognia i lodu.

Félix to macho, bożyszcze tłumów. Aktor rozpoznawalny z blockbusterów, bogaty, w dodatku z wybujałym ego, ale po cichu pragnący uznania jako aktor wszechstronny i bojący się tego, że ludzie sklasyfikują go jako kogoś, kto nie ma umiejętności, a zarabia tylko wyglądem. Z drugiej strony mamy Ivána, który na pierwszy rzut oka jest starszym i niesamowicie uznanym aktorem teatralnym, grającym w poważnych sztukach i mającym za nic popkulturę, a nawet otwarcie pogardzający Félixem. Jednak pod tą pogardą dla Hollywood, Iván kryje zazdrość o bogactwo i światową sławę, która przypadła w udziale Félixowi.

Boscy: I co ja robię tu? Uuuu, co ty tutaj robisz?
Źródło: Amazon Prime

Boscy aktorzy w pierwszej chwili starają się kurtuazyjnie chwalić, by po krótkiej chwili zacząć ze sobą otwarcie rywalizować i wbijać szpile, a nawet przeszkadzać. Na to wszystko nakłada się Lola, która ma jakąś swoją „wizję” i która obsesyjnie stara się podległych jej aktorów do tej „wizji” nagiąć. Ona sama zresztą też nie jest łatwą w obyciu osobą. Pokazowo niszczy drogie Félixowi i Ivánowi przedmioty tylko po to, żeby wydobyć z nich jakąś emocję na próbach. W innym momencie każe im recytować kwestie pod wiszącym na cienkiej linie kilkutonowym głazem, albo pokazuje… hmm… jak zagrać zaangażowanie erotyczne. 🙂 Tu nie ma granic. 🙂

Teatr telewizji zaprasza

To właśnie ta trójka bohaterów dźwiga na swoich barkach cały film. Chemia między Lolą, Félixem i Ivánem oraz emocje, które przy okazji wypływają są w filmie Boscy najważniejsze. Inna sprawa, że całość bardzo mocno przypomniała mi seanse Teatru Telewizji. Miało na to wpływ zapewne skupienie na relacjach postaci (których jest naprawdę niewiele), ale też to, że w zasadzie przez cały czas akcja filmu Boscy miała miejsce w jednej lokalizacji. Tak mi się mocno wydaje, że Boscy z powodzeniem mogliby zostać przeniesieni na scenę jakiegoś prawdziwego teatru.

Boscy: Antonio i Penelope się starzeją, ale z godnością
Źródło: Amazon Prime

Czas jednak na podsumowanie i odpowiedź na pytanie: czy warto? Cóż… Sprawa nie jest łatwa. Boscy nie są filmem dla każdego. To troszkę kino eksperymentalne i nawet nie mam tu na myśli tego, że film opowiada o przygotowaniach do produkcji innego filmu. 🙂 Bardziej chodzi mi o sposób prowadzenia fabuły. Jeśli lubicie „dziwne” ujęcia, teatralność tego, co sączy się z ekranu i skupienie na relacjach, to Boscy są produkcją, którą mogę Wam polecić. Zresztą nie tylko ja, bo generalnie film otrzymał raczej przychylne recenzje i oceny. Jeśli jednak lubujecie się w przygodach, pościgach i ogólnopojętej popkulturze, to przebrnięcie przez film może być ciężkie.

Tym bardziej, że w mojej ocenie opowieść tu przedstawiona zaczyna się, ale nie kończy. No bo co z tego, że produkcja przygotowywana przez Lolę z Félixem i Ivánem została ukończona i miała swoją premierę. 🙂 Panowie znienawidzili się jeszcze bardziej i to zdecydowanie nie jest koniec tego, co między nimi zajdzie. Ale tego już nie zobaczymy…

Boscy (Competencia oficial) – recenzja
Tagi:
Avatar photo

Paweł Śmiechowski

Fan dobrej fabuły, z naciskiem na twarde science-fiction. Miłośnik Star Treka i The Expanse, który nie pogardzi klasycznym polskim komiksem, np. Thorgalem. Prywatnie miłośnik melodyjnego rocka i bluesa, co uskutecznia na gitarze.