
Yorgos Lanthimos to reżyser nietuzinkowy, który mnie osobiście urzekł niezwykłym Lobsterem. Od tamtego czasu zawsze ze sporym zainteresowaniem przyjmuję wieści na temat kolejnych tworzonych przez niego filmów. Podchodząc do jego produkcji możemy być pewni jednego – że będą to z pewnością niezwykłe i bardzo oryginalne obrazy. Biedne Istoty to najnowsze dzieło tego uznanego greckiego reżysera, które od pierwszych zwiastunów bardzo mnie intrygowało. Film zapowiadał się na oryginalnie potraktowaną opowieść o Frankensteinie i jego potworze, a dostajemy o wiele, wiele więcej.

Fabuła
Główną bohaterką Biednych Istot jest Bella Baxter, w którą wciela się Emma Stone. Kobieta została poddana bardzo osobliwemu zabiegowi. Po tym jak umarła, szalony lekarz Godwin Baxter, zdrobniale God (czyli po angielsku bóg – tę dwuznaczność ciężko było oddać w polskim tłumaczeniu niestety), przeszczepił jej ciału mózg noworodka. Przez cały film jesteśmy zatem świadkami szybkiego dorastania Belli, która musi nauczyć się wszystkiego na nowo. Na początku Biednych Istot zastajemy ją gdy nie potrafi mówić i ledwo stoi na nogach.
Cały film opiera się o ten szalony motyw, przyprawiony na dodatek realiami, w jakimi jest osadzona ta fabuła. Mamy bowiem do czynienia z bardzo barwnym, ale surrealistycznym światem, przypominającym stylem okres wiktoriański liźniętym na dodatek lekko steampunkiem. Jednak wszystko tutaj jest przerysowane, niezwykłe i bardzo podbijające atmosferę opowieści, jaką snuje Lanthimos. A mówiąc wszystko mam też na myśli różne części świata, ponieważ od pewnego momentu Biedne Istoty stają się też poniekąd filmem drogi.

Zatem mamy na przykład wiktoriański Londyn, gdzie jeżdżą samochody imitujące powozy do tego stopnia, że na przodzie takiego pojazdu jest realistyczna głowa konia. W Lizbonie są fenomenalne i kolorowe instalacje kolejek linowych oraz latają sterowce, natomiast Aleksandria to w zasadzie ogromny budynek z piaskowca, do którego można dostać się jedynie od strony morza i który jest oddzielony od slumsów, gdzie żyje biedota. Jak widzicie same lokacje z filmu już przykuwają uwagę i dają pretekst do dyskusji.
Podróż Belli Baxter
Jednak nie o wykreowany świat w tutaj chodzi. Biedne Istoty to opowieść o Belli – o jej dorastaniu, poznawaniu świata, samej siebie oraz społeczeństwa, w której przyszło jej żyć. Jest to podróż naprawdę fascynująca i wielopoziomowa. Z jednej strony mamy najbardziej oczywisty przekaż – czyli istotę dorastania i dorosłości. Przez cały film Bella rozwija się w szybkim tempie na naszych oczach. Na początku ma problemy z koordynacją i mową, jednak szybko nadrabia zaległości. Przełomowe dla niej staje odkrycie swojej cielesności i seksualności – w końcu wprawdzie ma umysł dziecka, jednak w ciele dorosłej kobiety.

Widzimy tutaj też walkę z konwenansami i utartymi zwyczajami – Bella jak to dziecko mówi to, co myśli (kto ma małe dzieci, wie o co chodzi). 🙂 Nie zna też zasad panujących w społeczeństwie, co często prowokuje do zadawania pytań, dlaczego w ogóle tak nasza społeczność jest ułożona. Na dodatek jest to bardzo dobry element komediowy filmu – śmiejemy się z zaistniałej komicznej sytuacji, ale jednocześnie często po zastanowieniu można się uśmiechnąć do faktycznie niektórych bezsensownych konwenansów, które nami rządzą.
Seksualność i świadomość swojego ciała natomiast to pretekst do kolejnego tematu, jakie Biedne Istoty podejmują, czyli miejsce i rola kobiety w naszym świecie. Przemawia tutaj feminizm i emancypacja i moim zdaniem wychodzi to tu dużo lepiej i mniej łopatologicznie, niż w Barbie. Mamy tutaj obraz jak Bella jest traktowana przez różnych mężczyzn, poczynając od amantów i samców alfa, poprzez klientów domu publicznego, w którym na pewnym etapie swojej wędrówki pracowała w Paryżu. Z jednej strony jest to obraz smutny, ale przynajmniej daje do myślenia i prowokuje do refleksji, a nie jest podany na tacy, jak to miało miejsce w ostatniej produkcji Grety Gerwig.

Aktorstwo – pod tym względem to nie biedne istoty
Lanthimos jako reżyser daje w filmie oczywiście radę. Świetny jest montaż i operatorka, o scenografii już też coś napomknąłem. Jednak prawdziwym mistrzostwem jest tutaj aktorstwo. Ocywiście dobrze napisane i ciekawe postacie to fundament, ale trzeba to rzecz jasna umieć zagrać. A jak o tym mowa, to Emma Stone jest tutaj w tej kwestii po prostu wybitna. Rola, której się podjęła, była wymagająca zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Bella na ekranie bardzo dynamicznie się zmienia zarówno jeśli chodzi o poruszanie się, ale też od stronu osobowości. Do tego dochodzi bardzo dużo scen intymnych nie stroniących od nagości. Nie ma wątpliwości, że rola Belli była wyzwaniem. Jednak Emma Stone stanęła całkowicie na wysokości zadania. Moim zdaniem Oscar w tej kwestii to formalność, a Złoty Glob jest w pełni zasłużony.
Jednak i partnerujący Emmie aktorzy nie mają sobie nic do zarzucenia. Mark Ruffalo grający mocno przerysowanego amanta, który ostatecznie z wilka staje się ofiarą, jest doskonały. Teatralna maniera i karykaturalność z jaką odgrywa postać Duncana pasuje do całego obrazu jak ulał. Nie można też zapomnieć o Willemie Dafoe, który wciela się w Godwina Baxtera, szalonego naukowca i przyszywanego ojca Belli, który wręcz hipnotyzuje gdy pojawia się na ekranie. Z resztą i pomniejsze postacie zagrane są tutaj świetnie i nie mam się absolutnie do czego przyczepić.

Czy aż tak Biedne Istoty?
Film Lanthimosa to rzecz naprawdę godna uwagi i niemal każdy koneser kina powinien ten obraz docenić. Oczywiście reżyser Biednych Istot jest artystą dość specyficznym i trzeba brać pod uwagę, że jeśli wcześniejsze jego filmy nie przypadły komuś do gustu, to podobnie będzie i w przypadku tego tytułu. Trzeba wspomnieć, że jest to film dla dorosłego widza, a jeśli ktoś ma problem z dużą ilością nagich scen w filmach, to może niektóre segmenty filmu uważać za męczące. Jednak uważam, że nawet wówczas warto się przemęczyć i obejrzeć Biedne Istoty, bo to obraz nietuzinkowy.
Jest to mocny kandydat do mojej listy top 5 w tym roku, mimo że mamy dopiero styczeń. Film urzekł mnie niezwykłością, scenariuszem i grą aktorską. Lanthimos wypadł moim zdaniem tutaj lepiej niż w przypadku Faworyty, czyli jego poprzedniego obrazu, który z resztą również uważam za bardzo dobry tytuł. Niezwykłością historii bliżej mu do wspomnianego wcześniej Lobstera, którego do tej pory uważałem za najlepszy film tego greckiego reżysera. Trudno mi powiedzieć, na ile wpływ miała źródłowa książka Biedne Istoty autorstwa Alasdaira Gray, w każdym razie wyszedł naprawdę kawał niezwykłego, oryginalnego i dobrze zrealizowanego kina.
