Minęło dziewięć lat, od czasu kiedy Pixar stworzył animację o uczuciach mających uczucia. I nie ważne jak bardzo to absurdalnie brzmi, film okazał się totalnym hitem. W głowie się nie mieści to jak by nie patrzeć bardzo wzruszający, ale też solidny film animowany, który spodobał się zarówno młodszym, jak i starszym odbiorcom. Ba! Pixar zdaje się posiadać doskonały przepis na animowane hiciory, bo niemal wszystko, co wyprodukują, zamieniają w złoto. Dlatego nie mogłem nie obejrzeć wraz ze swoją latoroślą drugiej części tej słynnej produkcji, która właśnie bije rekordy popularności w kinach.
Fabuła
Fabularnie jest poprawnie i bez szaleństw. Nadal śledzimy losy Riley przez pryzmat uczuć w jej głowie. Znowu jesteśmy świadkami ważnych wydarzeń w jej życiu. Jak w pierwszej części była to przeprowadzka z Montany do San Francisco, tak teraz jest to po prostu dojrzewanie. Dziewczyna po wakacjach wybiera się liceum i chce dołączyć do wymarzonej drużyny hokejowej. Na to wszystko dochodzi stres związany z nowymi emocjami, jakie Riley zaczyna odczuwać. Do jej głowy wprowadzają się: Zazdrość, Obawa, Nuda oraz Wstyd. Nie dość, że znani nam starzy „uczuciowi” bohaterowie muszą się dostosować do nowej sytuacji, to w zasadzie przybysze przejmują „stery” nad Riley.
Wszystkie stare uczucia zostają wygnane i zaczyna się ich tułaczka z powrotem do centrum dowodzenia. Na dodatek znów walczą o tożsamość dziewczynki, w której mieszkają. Tak jak w pierwszej części były to wyspy fundamentów, tak teraz są przekonania, tworzące osobowość dziewczyny. Jak łatwo się domyślić nowe uczucia robią totalny bajzel w głowie Riley i Radość ze swoimi towarzyszami chcą temu zapobiec.
W głowie się nie mieści, jakie to dobre!
Pixar od jakiegoś czasu stara się podejmować tematykę dojrzewania, jak chociażby w niedawnym To nie wypanda i musze przyznać, że robi to naprawdę zgrabnie i z wyczuciem. Na dodatek co lepiej opowie o tych ważnych przemianach w życiu młodego człowieka, jak nie jego własne uczucia w jego głowie. Dlatego W głowie się nie mieści 2 tak dobrze się tu sprawdza. Znamy też wszystkich głównych bohaterów, zatem od razu można przejść do rzeczy.
Riley ponownie jest przedstawiona w ważnym punkcie swojego życia, gdzie stoi na rozstaju i w zależności, którą ścieżkę wybierze, tak potoczy się reszta jej życia. Jest to przejmujące i – jak często to bywa u Pixara – wzruszające. Dostajemy wszystko, co lubiliśmy w pierwszej części, a na dodatek są nowe uczucia, czyli lekki powiew świeżości. Wszystko jest poprawne i bezpiecznie poprowadzone. Nie ma tu fajerwerków, eksperymentów czy szaleństw. Pewnie dlatego się to tak dobrze ogląda i film odnosi taki sukces w światowym box office. Po prostu lubimy filmy, które już kiedyś widzieliśmy.
Na dodatek dobre filmy, które widzieliśmy. Temat dojrzewania uważam, że został tutaj całkiem dobrze przedstawiony. Jest rywalizacja, jest walka o przyjaźń, są rozterki moralne Riley – młodej dziewczyny targanej w danym momencie nowymi emocjami. Wszystko się to po prostu spina. Na dodatek całość okraszona jest niezłym humorem – Gniew i Wstyd moim zdaniem tutaj wiodą prym. A jak jeszcze o humorze mowa, to jest też sporo tego, co bardzo podobało mi się w pierwszej części, czyli krótkie scenki z głów innych postaci – jak chociażby rodzice Riley i ich uczucia reagujące na zachowania dojrzewającej córki.
W głowie się nie mieści, jakie to wtórne!
Niestety W głowie się nie mieści 2 nie jest produkcją bez wad. Moim zdaniem największą z nich jest wtórność. Z jednej strony – jak wspomniałem wcześniej – dobrze się ogląda coś, co już się widziało. Jednocześnie jednak poziom wtórności w przypadku najnowszego filmu Pixara jest w mojej opinii zbyt duży. Jakby się zastanowić, to oprócz nowych uczuć w centrum dowodzenia, dostajemy ten sam film. Znów Radość i Smutek muszą iść przez odmęty umysły Riley, aby ocalić jej osobowość. Tym razem po prostu zanoszą do „bazy” inny przedmiot, a drużyna pierścenia jest poszerzona o pozostałe stare uczucia.
Momentami było to wręcz męczące i podczas seansu mnie nużyło. Być może to uczucie potęgował fakt, że pierwszą część W głowie się nie mieści obejrzałem wraz z pierworodną dzień przed seansem „dwójki”. Uważam jednak, że Pixar poszedł tutaj zdecydowanie zbyt bezpiecznie i tylko utartymi ścieżkami. Prosiło się o jakąś większą dawkę szaleństwa.
Podsumowanie
Ostatecznie uważam, że W głowie się nie mieści 2 to bardzo dobrze skrojony produkt, który z pewnością ogląda się bardzo dobrze, jednak bije od niego jednocześnie wtórność i brak świeżości. W kinie bawiłem się mimo wszystko dobrze. Co więcej: moja córka była z seansu bardzo zadowolona, bo dostała właśnie drugi raz to samo, ale z nową grupką uczuć do odkrycia. Dla siedmiolatki to w zupełności wystarczy i podejrzewam, że właśnie takim kluczem kierował się Pixar.
Zatem zdecydowanie polecam ten film jako rodzinny seans, który być może i nie zaskoczy, ale będzie solidnym wyborem, na którym przynajmniej młodsza część rodziny się nie zawiedzie. Kończąc ten tekst, mam jednak życzenie, aby Pixar w przyszłości jednak był odważniejszy w scenariuszach, jak to drzewiej bywało.